środa, 31 sierpnia 2016

OFFROADOWA RUMUNIA I PAMPERSIAK (Zagranica)


Rumunia, LR Discovery i Anastazja mająca 8 mcy.


Post z cyklu: "OFFROADOWE BAŁKANY 6 000 km".

W tym poście opisana jest pierwsza część naszej wyprawy po Bałkanach z 8-miesięcznym Pampersiakiem Anastazją. 


Co tutaj znajdziecie?
Informacje i ciekawostki o podróżowaniu po Bałkanach. Nietypowy opis atrakcji, które ma do zaoferowania Rumunia oraz kilka zdań na temat niespodzianek i przygód, które tam na nas "czyhały" :D.


Post podzielony jest na dwie główne części:

CZĘŚĆ I - zawierająca informacje związane z dojazdem do Rumunii tj: Mapa, Trasa Podróży, Opłaty drogowe, Dokumenty, Waluta oraz Polecane Hotele.


CZĘŚĆ II - opisuje perełki Rumunii, w której skład wchodzą: Park Narodowy Apuseni, Jaskinia Lodowa Scarisoara, Kopalnia Soli w Turdzie, Sighisoara, Brasov, Zamek w Bran, Trasa Transfogarska, Twierdza Poenari, Transalpina oraz taki dodatek Naprawa Dyskoteki.


CZĘŚĆ I

MAPA
Trasa podróży przez Rumunię. Początek Oradea, koniec Calafat. Całość ok. 1 100 km.



TRASA PODRÓŻY ~ 1 800 km

PRZELOT PL - RO 680 km:
HOME - Zyndranowa - przejście graniczne Barwinek-Vysny Komarnik(SŁOWACJA) - przejście graniczne Milhost - Tornyosnemeti (WĘGRY) - przejście gr. Biharkeresztes - Bors (RUMUNIA).

RUMUNIA ~ 1 100 km:
Oradea – GÓRY BIHOR (Budureasa – Pietroasa – Arieseni) –  Jaskinia Lodowa Scarisoara – Turda, Kopalnia Soli – Sighisoara – Brasov – Bran – Transfogarska C7 [my jechaliśmy od góry od strony miasta Fagaras] – jezioro Vidraru – Cytadela Poenari – Voineasa – Transalpina DN67 – Tantareni – Isalnita – przejście gr. Calafat – Vidin (BUŁGARIA).




OPŁATY DROGOWE
Kluczowe informacje zgromadzone w poniższej tabeli, by przejazd przez niżej wymienione kraje odbywał się sprawnie, szybko i bez zbędnych niespodzianek!




PŁATNOŚĆ

KRAJ
RODZAJ OPŁATY
Gotówka
Karta płat.
GDZIE KUPIĆ
Polska
Bramki na autostradach
PLN
ü
-

Słowacja
Winieta*
10 dni – 10 euro
30 dni – 14 euro

EUR

ü
Stacja benzynowa, punkty samoobsł, on line, PZM

Węgry
Winieta**
10 dni – 2 975 HUF
30 dni – 4 780 HUF

HUF

ü

Stacja benzynowa, PZM

Rumunia
Winieta***
7 dni – 3 euro
30 dni – 7 euro

RON

ü

Stacja benzynowa, PZM
*Słowacja – za zakupioną online winietę nie ma obowiązku posiadania ze sobą dowodu zapłaty. W Polsce e-winietki można zakupić w biurach turystyki PZM oraz w  PZM Sklep. Opłaty pobierane za przejazd wyznaczonymi odcinkami autostrad i dróg ekspresowych: D1, D2, D3, D4, R1, R2 i R6[1]
**Węgry – E-winieta jest sprzedawana w formie wydruku elektronicznego. Potwierdzenie z numerem sprzedaży należy zachować do ewentualnej kontroli. W Polsce e-winietki można zakupić w biurach turystyki PZM oraz w  PZM Sklep. Winieta dla pojazdów kat.D1 obowiązuje na autostradach: M1, M3, M5, M6, M7, M30, M35, M43 i M60
***Rumunia – E-winieta. Uwaga! Kamery zamontowane wzdłuż dróg i policja drogowa sprawdza tablice rejestracyjne pojazdów. W przypadku niedostatecznego opłacenia taksy drogowej nakłada mandaty w wysokości od 250 do 4500 RON (czyli 240 zł – 4 300 zł).




DOKUMENTY

1. Dowód osobisty czy paszport?
Obywatele Państwa polskiego do wszystkich poniżej wymienionych krajów mogą wjeżdżać na dowód osobisty (lub paszport).


2. Dzieci, a dokument tożsamości niezbędny za granicą? 
Oczywiście w przypadku dzieci, które nie ukończyły 18 r.ż. i nie posiadają dowodu  os. wyrabiamy paszport albo dowód osobisty. Dzieci muszą posiadać dokument tożsamości.
Dzieci w wieku poniżej 5 lat otrzymują paszport ważny przez 5 lat. 

Poniżej link do oficjalnej strony, na której znajdziecie wszystkie niezbędne oraz aktualne informacje dotyczące wyrabiania paszportu dla dziecka. Otwórzcie link i po znalezieniu się na stronie naciśnijcie niebieski przycisk START.

W przypadku podróżowania tylko w obrębie krajów Unii Europejskiej lub krajów należących do strefy Schengen można wyrobić dziecku dowód osobisty. Dzieci w wieku poniżej 5 lat otrzymują dowód ważny przez 5 lat.


3. Zielona karta - co to takiego?
Prostym językiem mówiąc - to po prostu ubezpieczenie OC naszego samochodu na zielonym druczku (a nie na białym druczku jaki każdy właściciel, który wykupił obowiązkowe w Polsce ubezpieczenie OC pojazdu posiada). Paranoja, ale cóż zrobić. Jakby nie można było tego dokumentu od razu drukować na zielonej kartce...
Zachęcam do zapoznania się z naszą przygodą związaną z zieloną kartą (a raczej jej BRAKIEM) opisaną w poście Czarnogóra i Pampersiaki, w części I – Dokumenty, podpunkt 3. Zielona karta – co to ...? Anegdotka I.


4. Strefa Schengen - jak to działa?
W krajach należących do tej strefy nie ma kontroli na granicach państw, czyli po prostu przez te granice przejeżdżamy i nikt nas nie zatrzymuje, ani nie kontroluje. 

Z taką sytuacją, podczas naszej podróży na trasie Polska - Rumunia, mamy do czynienia na granicy: polsko - słowackiej oraz słowacko - węgierskiej.

DOKUMENTY
DLA CZŁONKÓW UNII EUROPEJSKIEJ:
KRAJ
KOD (Code)
Dowód
osobisty (ID)
Paszport
(Passport)
Dowód rejestracyjny auta (vehicle registration certificate) + OC (insurence)
Zielona karta
(Green card)
Strefa Schengen
Polska
PL
ü
ü
ü
x
ü
Słowacja
SK
ü
ü
ü
x
ü
Węgry
H
ü
ü
ü
x
ü
Rumunia
RO
ü
ü
ü
x
x


WALUTA

Rumuńska waluta to lej (RON). 
1 lej = 100 bani (coś jak nasze grosze). 
Ceny w tym kraju są porównywalne do polskich. Rumunia dla Polaków jest krajem bardzo przystępnym cenowo :) 
1 zł = 1,03 leja, więc stosunek prawie, że 1:1.

CIEKAWOSTKA: Rumuńskie banknoty są plastikowe :D
Z taką gotówką to można i iść popływać ;P. 
Po raz pierwszy polimerowe banknoty wprowadzono w Australii w 1973 r., a obecnie można je spotkać także w takich krajach jak: Kanada, Wietnam, Hongkong, Brazylia. 


POLECANE HOTELE


POLSKA:
1. Zyndranowa, Gospodarstwo Agroturystyczne Nad Panną. Orientacyjna cena za pokój 2-os. to 60 zł.

RUMUNIA:
1. Sighisoara, Hotel Sighisoara. Adres: Str. Scolii Nr. 4 - 6, 545400 Sighișoara. Orientacyjna cena za pokój 2-os. ze śniadaniem to 60 €.
2. Turda, Casa Alegria, Adres: Str. Fabricii, nr.7, 401053 Turda. Orientacyjna cena za pokój 2-os. to 25 €.
3. Novic, Pensjonat ElaOrientacyjna cena za pokój 2-os. to 20 €.

*Poniżej najtańszy nocleg w Rumunii:  ;)


Biwak w Rumunii.
Zadowolony Pampersiak :D













CZĘŚĆ II - PEREŁKI RUMUNII

Naszą podróż zaczęliśmy od dojechania do miejscowości Zyndranowa (przy granicy pl-sk), gdzie spotkaliśmy się z pozostałymi uczestnikami wyjazdu offroadowego. Nocleg w Gospodarstwie Agroturystycznym "Nad Panną" i kolejnego dnia rano przelot do Rumunii przez Słowację oraz Węgry. Kolejny nocleg już na ziemi rumuńskiej w miejscowości Oradea. 

I teraz właśnie rozpoczyna się nasza wyprawa po kraju Draculi ;)


I. PARK NARODOWY APUSENI, BUDUREASA, PIETROASA, GÓRY BIHOR, ARIESENI


Piknik na wysokości 1 642 m npm, Budureasa.
Na pierwszy strzał idzie Park Narodowy Apuseni (czyli góry Zachodniorumuńskie wraz z płaskowyżem Padis). 

W okolicy miejscowości Budureasa urządzamy sobie piknik wysokogórski ;) Pamiętaliśmy, by zabrać z sobą kuchenkę gazową, butle z gazem, miski oraz gerberki dla naszego Pampersiaka.


Widok z trasy w okolicy miejscowości Budureasa.








Czekając na podgrzanie się obiadku dla najmłodszego i najdzielniejszego podróżnika podziwiamy przepiękne krajobrazy. Po napełnieniu brzuszka naszego Głodomorka ruszamy dalej - i tutaj niespodzianka! Nastusia protestuje i nie chce już dłużej siedzieć w aucie... 


Innowacyjny sposób podróżowania. 
Zabawki nie działają, płacz na całego i co teraz?! 

Chwila namysłu i udaje się odkryć nowy sposób podróżowania ze znudzonym już standardową jazdą 8-miesięcznym Brzdącem ;) Po kilku kilometrach mega wolnej jazdy górskim szlakiem, przynajmniej mieliśmy czas, by podziwiać piękno tutejszej przyrody, Nastusia postanowiła udać się na drzemkę. 


Takie małe i różowe w trawie to nasz Pampersiak ;)






Dalej górskimi drogami ruszamy w kierunku miejscowości Pietroasa i mamy okazję podziwiać oraz przejeżdżać przez góry Bihor. Po pozytywnym zaliczeniu kilku stromszych zjazdów oraz podjazdów zaczyna nas niepokoić pewne dość intensywne zgrzytanie wydobywające się z tylnich kół... Po jakimś czasie dojeżdżają nas znajomi i zaczyna się męska rozkmina na temat tego niepokojącego dzwięku, który wydaje nasz samochód.


Po co zabawki - takie najprostsze i najtańsze "atrakcje" cieszą najbardziej!
A co wtedy czyni nasz wszystkim zainteresowany Brzdąc? 

W pełnym skupieniu oraz ze spokojem ducha zajmuje się podziwianiem tutejszej roślinności :D.


Wracając do męskich przemyśleń to padło kilka pomysłów, co to może być, a co nie, ale podsumowując to i tak nie miało większego znaczenia, bo w tym, jakże przepięknym, zakątku Rumunii długo by nam zeszło na szukaniu mechanika, więc po prostu trzeba było zacisnąć zęby, mieć nadzieję, że jeszcze da rady i jechać dalej aż do jakiegoś miasta lub wioski...  



Pierwszy biwak naszej Trójki! Anastazja 8-mcy.



 Następnie udajemy się  na dziki biwak w  okolice  miejscowości Arieseni.
 Troszkę byliśmy tym  przerażeni, w  szczególności, że był to  pierwszy biwak naszej  Trójki i nie mieliśmy  pewności, o czym  nie pomyśleliśmy podczas pakowania, co zapomnieliśmy, a co okaże się, że tak po prostu nie działa ;P.


Przeszczęśliwy Pampersiak i jego pierwsza noc w namiocie.





WAŻNE! Przed wyjazdem przetestujcie jak się pompuje i spuszcza powietrze z waszego materaca do namiotu! Może kompresor samochodowy? Szybko i skutecznie o ile końcówka współgra z otworem w materacu... 

Pamiętajcie także, że nocując pod namiotem w górach warto mieć ze sobą cieplejsze ubrania, ciepłe śpiwory, a także np. piecyk na gaz, by w momencie kiedy temperatura spada do zaledwie 2°C móc wciąż utrzymać ciepłą rodzinną atmosferę ;).


II. JASKINIA LODOWA SCARISOARA

Kolejnym ujmującym wytworem natury, który mieliśmy okazję zwiedzać była jaskinia lodowa Scarisoara. Jest to malownicza grota położona w górach Bihor na wysokości 1 200 m npm w pobliżu wioski Garda de Sus. 

Na dole przy szlaku prowadzącym do tej groty jest płatny parking, na którym można bez problemu zostawić swój samochód. Podejście do jaskini jest trochę pod górkę i idzie się z dobre kilka minut, dlatego nie zapomnijcie zabrać z auta porządnych butów, ciepłych ubrań, picia dla Brzdąca i Was oraz kasy na bilet.

Jak zwiedzić jaskinię? 
Tylko z Pampersiakiem w nosidełku!
Wejście do jaskini.
Wejście do jaskini znajduje się, jak widzimy na załączonym zdjęciu, w rozległym kraterze, do którego schodzimy stromymi, metalowymi oraz drewnianymi schodami!

Wpierw drałujemy na górę, żebyśmy potem mogli drałować 
w dół i to jeszcze po tyluuu stopniach. Ze względu na te strome (i w zimie śliskie) schody musimy mieć naszego Pampersiaka porządnie zapakowanego w nosidełku, bo poręczy trzeba się solidnie trzymać i to najlepiej dwoma rękoma. 


Stalagmit utworzony przez lód.






Swoją sławę jaskinia zawdzięcza utrzymującemu się w jej wnętrzu przez cały rok lodowi, który tworzy kilkumetrowe stalagmity. W grocie panuje zawsze temperatura poniżej 0°C. Zwiedzanie samej jaskini zajmuje dosłownie 15 minut, ponieważ dla zwiedzających udostępniona jest tylko jej niewielka część Sala Mare i Biserica. Warto także wspomnieć, że do groty wchodzimy z przewodnikiem jak się nazbiera grupa ludzi. 





III. SALINA TURDA - KOPALNIA SOLI W TURDZIE

Każdy z nas zapewne widział już w życiu kilka kopalni i większość pewnie powie, że to przecież nic takiego... No może Wieliczka... 
Kopalnia Rudolf - 42 m głębokości!

I tutaj niespodzianka!

Kopalnia Soli w Turdzie to ewenement na skalę światową! 

Zobaczcie poniższe zdjęcia, a sami zrozumiecie co mam na myśli :)


Godziny otwarcia: 
Pon - Niedzieli 9:00 - 18:00

Koszt:
Bilet - os. dorosła 20 lei (~20 zł)
Bilet - Pampersiaki do lat 3 0 lei
Parking - cały dzień 5 lei


Drewniana konstrukcja wybudowana na jeziorku w kopalni Terezia.

Nie macie wrażenia, że znaleźliście się w jakimś kosmicznym obiekcie?
Jak dla mnie to ta kopalnia wygląda jak stacja kosmiczna! 


Diabelski młyn w komnacie znajdującej się 
120 m pod ziemią!



Charakteryzuje się dużą ilością różnokolorowych świateł oraz dziwnych, aczkolwiek bardzo interesujących obiektów. Miejsce to dostarcza niesamowitych widoków, wrażeń oraz atrakcji tj.: minigolf, kręgle, stoły do bilarda, stoły do tenisa, amfiteatr, boiska do gry w badmintona, piłkę nożną czy piłkę ręczną oraz diabelski młyn mający 20 m wysokości! (koszt biletu za 8 min przejażdżkę to tylko 5 lei), a także podziemne, słone jeziorku wraz z możliwością wynajęcia łódki i popływania po nim! (koszt 10 lei od łódki, do której wchodzą max. 3 os. dorosłe na 20 minut).



A TERAZ OD POCZĄTKU:

Korytarz przed wejściem do kopalni - w nim
dopiero, na spokojnie można się "naubierać"!
Parking - stosunkowo duży, płatny 5 lei. Jeśli na nim brakłoby miejsca to kawałek obok znajduje się pola droga, na której też można zaparkować, za darmo (nieoficjalna informacja).

W tym ładnym budynku na końcu parkingu znajduje się wejście do kopalni, kasy oraz bankomat!

Z prawej strony bramek, w głębi są bezpłatne toalety dla zwiedzających.

W kopalni panuje stała temperatura ok. 12 °C i wilgotność 74%-80%, więc koniecznie musicie mieć ze sobą ciepłe ubrania!

Na oficjalnej stronie kopalni www.salinaturda.eu podana jest informacja, że niemowlaki i dzieci do 2 r. życia nie powinny przebywać w kopalni dłużej niż 60 min - my w kopalni byliśmy z 8 miesięczną Anastazją przez ok. 2,5 godzin i nie zaobserwowaliśmy negatywnych tego skutków.


Korytarz prowadzący w głąb kopalni.
ANEGDOTKA: 
Pani w kasie nie chciała sprzedać nam biletów ze względu na Anastazję - musieliśmy jej wytłumaczyć, że wiemy co to znaczy 12°C w kopalni, przy 40° na zewnątrz i że mamy ciepłe ubrania oraz nakrycie głowy dla naszego Niemowlaczka!



Do wnętrza kopalni dostajemy się 1,5 kilometrowym tunelem, równią pochyłą, kilkoma schodami oraz windami, dlatego wózek odpada! Tylko NOSIDEŁKO.


Sól na ścianach wewnątrz kopalni.
Nie ubierajcie ciepłych ubrań zaraz za bramkami kasowymi - jeszcze kawałek będziecie szli ciepłym korytarzem i w nim będzie czas na ubranie się! Potem drzwi i już kolejny korytarz ze znacznie chłodniejszą temperaturą.


Warto wiedzieć, że do sali Rudolfa - tej z diabelskim młynem, jest winda panoramiczna (przeszklona), która jedzie w dół z 12 pięter! Coś niesamowitego! A z tego poziomu jest kolejna winda (zwykła) i kolejne 7 pięter do sali Terezia z podziemnym jeziorkiem. Nie zdziwicie się jeśli przyjedzie Wam czekać w długiej kolejce do windy!
Istotne: kopalnia ma wejście i wyjście, ale oczywiście  możemy zawrócić i wyjść tą samą stroną, którą wchodziliśmy - my tak zrobiliśmy, ponieważ z tej strony były z dwa oddzielne korytarze z rosnącą temperaturą. 


 


IV. SIGHISOARA - ZAMIESZKAŁA TWIERDZA

Miasto to jest jedną z nielicznych wciąż zamieszkałych twierdz! Wpisane na listę UNESCO z powodu znakomicie zachowanego Starego Miasta ukazującego ufortyfikowany średniowieczny gród.



Wieża zegarowa.
Dom Drakuli.


















Warto zobaczyć:

1. Wieża Zegarowa mająca 64 m i pochodząca z 1556 r. W jej wnętrzu znajduje się Muzeum Historyczne.
2. Dom Drakuli (Casa Vlad Dracul), który znajduje się tuż obok oraz wzbudza zainteresowanie w związku z legendą o okrutnym postępowaniu władcy Rumunii Vlada Palownika, czyli Drakuli (wejście płatne).


Kościół klasztorny.
3. Kościół klasztorny wspomniany w dokumentach już w 1298 r., w którego wnętrzu znajduje się chrzcielnica odlana w 1440 r. Latem w kościele odbywają się recitale organowe. 



4. Wzgórze Szkolne wraz z prowadzącymi do niego zadaszonymi, drewnianymi Schodami Szkolnymi wybudowanymi w 1662 r. Pierwotnie zbudowane z 300 stopni, potem przebudowane i liczące do dziś 175 stopni. WSKAZÓWKA: Schody można ominąć. Z ich prawej strony, kawałek dalej znajduje się droga, którą również można dostać się na wzgórze :), mijając po drodze basztę oraz wejście do cmentarza ewangelickiego.


Schody Szkolne.

Kościół na wzgórzu.




















Baszta na wzgórzu szkolnym.




5. Kościół na wzgórzu wraz z cmentarzem ew. We wnętrzu kościoła zobaczyć można m.in. tarcze herbowe króla Stefana Batorego oraz Władysława III, kamienną ambonę z 1480 r. oraz ołtarz Jana Stwosza (syna Wita Stwosza!). Wejście do kościoła jest płatne.

6. Mury obronne wraz z basztami oraz bramami miejskimi (z 13 baszt do dziś zachowało się 8).

7. Stare Miasto wraz z wcześniej opisanymi atrakcjami.

Sighisoarę jesteście w stanie zwiedzić z Pampersiakiem w wózku. Przy zwiedzaniu ww atrakcji wygodniej będzie Wam z nosidełkiem, ale zawsze możecie zostawić wózek przed wejściem do obiektu, a Dzidzię wziąć na ręce :)


Po lewej Hotel Sighisoara.
UWAGA: 

Dojazd do tej cytadeli - do wnętrza starego miasta prowadzi przez opuszczony na jednym pasie szlaban w górę wzgórza, u którego podnóża jest drogi i płaty parking wraz z nieszczerymi "pomocnymi" parkingowymi! Zapytawszy ich czy możemy minąc szlaban i wjechać prosto na górę do twierdzy, bo tam mamy zarezerwowany nocleg w hotelu usłyszeliśmy, że NIE i że auto musimy zostawić na dole i oczywiście zapłacić za parking, a jedynie do starego miasta możemy wjechać na 5 minut, by wypakować torby i tyle - NIEPRAWDA! Nie bójcie się i wjeżdżajcie na wzgórze mijając szlaban, a następnie przejeżdżając przez wrota bramy miejskiej.

Będąc gościem hotelu Sighisoara (który gorąco polecamy) auto możecie zaparkować przed samym hotelem. 

P.S. W hotelowej restauracji serwują przepyszne jedzenie! Cena za pokój 2-osobowy ze śniadaniem to ok. 60 €.



V. BRASOV - BRASZÓW



Rumuńska wersja amerykańskiego 
napisu HOLLYWOOD.
CIEKAWOSTKA: Rumunia to kraj, który dość mocno wzoruje się na Stanach Zjednoczonych i właśnie miasto Brasov wraz ze swoim słynnym napisem na wzgórzach "BRASOV" jest tego doskonałym przykładem.


Napis w Los Angeles.

Głównymi i wartymi zobaczenia atrakcjami Brasova są:
1. Stare Miasto wraz z rynkiem i Ratuszem z 1410 r. oraz mnóstwem restauracji, kawiarenek i barów!
2. Czarny Kościół z XV w., który w 1698 r. przetrwał pożar w wyniku którego szkody doznała jego elewacja - została osmolona na czarno i od tego momentu budowla ta została nazwana Czarnym Kościołem. Warto wspomnieć, że jest to największa budowla sakralna Rumunii, a wejście do niej jest odpłatne 10 lei od osoby dorosłej. Da się także wjechać wózkiem.
Czarny Kościół.










Dodatkowo w Brasov można udać się do Aquaparku (Paradisual Acvatic ) oraz zwiedzić ZOO. Jak tam jest nie wiemy, bo nie starczyło nam już czasu na te atrakcje. 


Braszów Stare Miasto oraz Anastazja mająca 8 mcy.





VI. ZAMEK W BRAN


Zamek ten zyskał swoją sławę dzięki książce Brama Stockera, który wzorował się na tej budowli opisując siedzibę wampira Draculi. Tak na prawdę za całego swojego życia Wład Palownik (Drakula) spędził tutaj dosłownie kilka chwil. Jego prawdziwą siedzibą była natomiast Twierdza Poenari, która już takiego rozgłosu jak Zamek w Bran się nie doczekała i prawdopodobnie się już nie doczeka... (Obecnie Twierdza Poenari to ruiny, ale wciąż warte zwiedzenia!) 

Po ujrzeniu kilku "kilometrowej" kolejki do wejścia do Zamku zrezygnowaliśmy z jego zwiedzania. Może jeszcze kiedyś na niego zapolujemy, ale raczej nie w sezonie... :)

Godziny otwarcia w sezonie: 
Pon: 12:00 - 18:00
Wt - Nd: 9:00 - 18:00

Bilety:
Stragany znajdujące się pod Zamkiem, Bran.
Dorośli 35 lei (~35 zł)
Dzieci 7 lei i brak informacji, czy Pampersiaki wjeżdżają za darmo.

Więcej informacji uzyskacie tutaj:
Zamek Bran - godziny otwarcia, ceny biletów.

Ciekawostka: Nie wiem czy to prawda, ale w 2014 r. pojawiła się informacje, że Zamek w Bran był/jest do sprzedania za około 80 milionów dolarów. 


W wiosce znajdującej się pod zamkiem jest trochę straganów z pamiątkami, jedzeniem i itd., jednakże ceny na tych straganach są, ostrzegamy, mocno wygórowane!




VII. TRASA TRANSFOGARSKA - DROGA DNC7

Od Zamku w Bran udaliśmy się słynną Drogą DNC7 do prawdziwej siedziby Drakuli, czyli Twierdzy Poenari.





Trasa Transfogarska jest najwyżej położoną drogą w Transylwanii, (a drugą w Rumunii). W najwyższym punkcie osiąga 2 034 m npm! Biegnie między dwoma najwyższymi szczytami gór Fogarskich - najwyższego pasma górskiego rumuńskich Karpat. Łączy miasta Sybin i Pitesi. Jest dziełem Nicolae Ceausescu, została zbudowana w 1970-74 i miała znaczenie militarne.


Transfogarska - 5 wiaduktów, kilka tuneli i mnóstwo zakrętów.

Podczas jechania tą trasą czekają na Was różne atrakcje m.in. jezioro Balea, zapora na rzece Ardżesz (160 m) tworząca jezioro Vidraru, najdłuższy tunel w Rumunii liczący 884 m oraz wspomniana już wcześniej Cytadela Poenari.

Przejazd tą trasą jest bezpłatny.




VIII. TWIERDZA POENARI - SIEDZIBA DRAKULI


Cytadela Poenari została dostrzeżona i odbudowana przez władcę Wołoszczyzny Włada Palownika w XV w. Wtedy też stanowiła jedną z jego głównych fortec. Obecnie to ruiny zamku, z których rozciąga się przepiękny widok na Góry Fogarskie, płynącą w dole rzekę oraz most. To także legenda, i to nie jedna, o twierdzy, ale także o krwiopijcy Drakuli. 


Twierdza Poenari.



















By zdobyć tą twierdzę to trzeba najpierw pokonać 1 440 schodów prowadzących na wzgórze, na którym oczywiście znajduje się cytadela! My skończyliśmy liczyć przy 800, gdyż zaczęło brakować sił na dalszą wspinaczkę... Liczba schodów brzmi odstraszająco i trzeba powiedzieć szczerze, że łatwo nie było - zwłaszcza z jednym Pampersiakiem na plecach u Taty, a z drugim jeszcze w brzuszku u MamyPocieszający jest fakt, że większość trasy jest zacieniona, gdyż biegnie przez las i od czasu do czasu jest ławeczka, by nabrać sił na dalszą wspinaczkę. Ostatnie podejście odbywa się na otwartym terenie. 


W kasie znajdującej się na górze przed wejściem do zamku kupujemy bilet - 5 lei od dorosłego (~5 zł), a Pampersiaki są "wnoszone" za darmo ;) i już po chwili zostaje nam do zdobycia jeszcze kilkanaście schodów, by móc z bliska podziwiać ruiny Twierdzy Księcia Drakuli oraz rozciągające się z nich widoki!

Na zamku trzeba się mieć na baczności! I nie mam tutaj na myśli upiorów ;P. Jeśli tak jak nam przydarzy się Wam zdobywać twierdzę podczas upalnych dni to po przejściu tych wszystkich schodów gwarantujemy Wam, że będziecie mokrzy ;), a na zamku, nagle i nie wiadomo skąd, potrafi się pojawić wiatr. I to mocny. Bądźcie na to przygotowani, byście po triumfalnym zdobyciu tej atrakcji, nie zostali przewiani!


UWAGA: 
*) pamiętajcie o okryciu na głowę przed słońcem jak i przed wiatrem dla Brzdąców! 
*) o bluzie zarówno dla Maluchów jak i dla Was,
*) Pampersiak tylko w nosidełku!
*) zabierzcie ze sobą dużo wody do picia,
*) koniecznie wygodne buty,
*) kasa na bilet.

Samochód możecie zaparkować na ich parkingu lub wzdłuż drogi przy rzece. Wzdłuż rzeki parkowało się za darmo.

W rzece dla ochłody możecie pomoczyć nogi i dać się wybiegać Waszym Pociechą :).

W restauracji znajdującej się pod twierdzą sprzedawali smaczne jedzenie w przyzwoitej cenie, jak na tą lokalizację.   


Na koniec rozwikłanie zagadki przydomków "Palownik" oraz "Drakula", które nabył Władca Wołoszczyzny, syn Włada II Diabła - Wład III.

Był on Hospodarem wołoskim trzy razy i jedną z jego ulubionych metod rozprawiania się z wrogami było właśnie nabijanie ich na pal, stąd "Palownik". Wydarzeniem, które przeszło do historii jest tzw. "Las Pali", który Wład III zbudował z tureckich jeńców. Las miał 3 km długości oraz 1 km szerokości, a pali (ta informacja nie jest potwierdzona przez historyków) było podobno 20 000 sztuk! Ale to nic, według jednej z legend, nabijanie na pal należało do najłagodniejszej formy uśmiercania. Wład III posądzony został o gotowanie ofiar żywcem czy picie ludzkiej krwi - stąd przydomek "Drakula". Te pozostałe formy rozprawiania się z wrogami są podobno czarnym pijarem (fałszywą reklamą), który zafundowali Władowi jego przeciwnicy.


Legenda związana z Twierdzą Poenari:
Po ponownym zostaniu hospodarem Wład Palownik zechciał zemścić się na szlachcie za zgładzenie jego Ojca oraz Brata. W Wielkanoc 1457 r. zorganizował ucztę, na którą zaprosił wszystkie znienawidzone przez siebie osobistości wraz z ich rodzinami. Uczta ta była tak naprawdę pułapką. Wład schwytał wszystkich gości i żeby tradycji stało się zadość - większość z nich ponabijał na pale. Pozostałych, zmusił do 200 km-go marszu przez góry do Poenari. Ci, którzy przeżyli ten katorżniczy marsz zostali następnie zmuszeni do odbudowy Cytadeli Poenari. Co się stało z tymi, którzy dożyli końca budowy twierdzy?? Nie wiadomo po dziś dzień...



IX. TRANSALPINA - DROGA DN67C

Transalpina jest najwyżej położoną drogą w Rumunii, która w najwyższym punkcie (Przełęcz Urdele) osiąga 2 145 m npm! Czyli jest położona jeszcze wyżej o 111 m niż słynna Trasa Transfogarska. Biegnie przez Góry Parang, czyli drugie co do wysokości pasmo górskie rumuńskich Karpat. Łączy miasta Sebes i Novaci. 


Transalpina - 146 km niebezpiecznej przeprawy przez Karpaty.


Miejscowi nazywają tą trasę "Królewską Drogą", ponieważ została wybudowana za czasów panowania Króla Karola II. Otwarta w 1938 r. i przebudowana za czasów II Wojny Światowej przez niemieckich wojskowych. Długo używana tylko do celów militarnych przez pojazdy wojskowe. Od 2009 r. wyasfaltowana i dostępna dla zwykłych samochodów osobowych oraz ciężarowych.

Ciekawostka: Transalpina jest nieprzejezdna w miesiącach zimowych.



Wskazówka: Trasa ta jest zaliczana do jednych z najbardziej niebezpiecznych, ale prowadząc samochód odpowiedzialnie (czyli dostosowując prędkość do warunków jazdy, zachowując odpowiednią odległość od innych pojazdów oraz zjeżdżając przy hamowaniu silnikiem, a nie na samym hamulcu!) i przejeżdżając nią podczas umiarkowanie dobrej pogody to można powiedzieć, że transalpina jest jak jedna z wielu górskich dróg. Ta samo tyczy się trasy transfogarskiej.


X. NAPRAWA DYSKOTEKI

A teraz obiecany dodatek o naprawie naszej Dyskoteki ;)


Naprawa Dyskoteki w warsztacie w miejscowości Isalnita, Dolj, Rumunia.


Jak już wcześniej wspominałam pierwsze objawy zgłaszane przez nasze auto, że coś jest nie tak były już dawane podczas przejazdu przez Park Narodowy Apuseni... Ale wtedy męska część załogi, po godzinnej naradzie, stwierdziła, że to tylko kamień, który wpadł między tarcze, a klocki hamulcowe i zgrzyta i wypaść nie może...



   

W rzeczywistości okazało się, że posypały nam się oba łożyska w tylnych kołach! Landrover Discovery to tak dzielny samochód, że przejechał jeszcze na rozsypanych łożyskach dobre kilkaset kilometrów (tak dokładnie to ponad 800 km!), niż znaleźliśmy mechanika z odpowiednią wiedzą i częściami dostępnymi od ręki :D. Grafik wyprawy był dość napięty, więc nie mogliśmy sobie pozwolić na spędzenie w jednym miejscu kilku dni...



W oczekiwaniu na zakończenie naprawy Dyskoteki.


Jako, że naprawa obu łożysk trwała z dobre kilka godzin to trzeba było wygospodarować chwilę na relaks oraz zabawę ;).

Przy okazji serdeczne pozdrowienia dla Panów Mechaników z miejscowości ISALNITA, DOLJ, którzy nie dość, że ratowali nas w dzień wolny od pracy (w niedzielę ;p ) to jeszcze poczęstowali nas rumuńskim piwem (bezalkoholowym) w tak upalny dzień jaki przyszło nas naprawiać auto oraz zapewnili schronienie dla malutkiej Anastazji.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz